Strona domowa > bez kategorii > Piwo bezalkoholowe a bezpieczeństwo. Prof. Wojnar ostrzega przed zagrożeniami dla młodzieży

Piwo bezalkoholowe a bezpieczeństwo. Prof. Wojnar ostrzega przed zagrożeniami dla młodzieży

Podziel się

Piwa bezalkoholowe stały się w Polsce hitem ostatnich lat, reklamowane jako zdrowa alternatywa dla alkoholu. Jednak coraz więcej specjalistów zwraca uwagę, że piwo „zero” nie jest tak neutralne, jak może się wydawać, a jego wpływ na młodych konsumentów budzi coraz większe obawy. Wyniki badań Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS oraz opinie ekspertów pokazują, że potrzebujemy pilnej debaty publicznej i regulacji.

Piwa bezalkoholowe a młodzież. Dlaczego eksperci biją na alarm?

Piwa bezalkoholowe reklamowane są w niemal identyczny sposób jak ich alkoholowe odpowiedniki. Kolorystyka, logo, czcionki czy hasła marketingowe budują skojarzenia, które trudno przeoczyć, zwłaszcza młodym odbiorcom. Ponad 60 proc. badanych przez IBRiS twierdzi, że reklamy piwa bezalkoholowego tworzą wrażenie, iż to produkt całkowicie bezpieczny i nieszkodliwy dla zdrowia. Co druga osoba uważa, że powinno się zakazać promowania takich napojów.

– Jest oczywiste, że sięganie po alkohol to nie jest tylko i wyłącznie kwestia obecności etanolu jako substancji chemicznej, ale także tego wszystkiego, co się kojarzy z piciem, wszelkich bodźców, które wiążą się ze spożywaniem alkoholu – podkreśla prof. Marcin Wojnar, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Chodzi tu o smak, zapach, wygląd.

Opakowania, reklama i mylące komunikaty – gdzie leży granica?

Trzy czwarte respondentów badania IBRiS uważa, że opakowania piw bezalkoholowych powinny wyraźnie różnić się od tych alkoholowych. Starsze pokolenie oraz kierowcy szczególnie często podkreślają potrzebę wyraźnego oznaczania takich produktów. Co więcej, prawie 40 proc. badanych przyznaje, że byli świadkami sytuacji, w których osoby niepełnoletnie kupowały lub piły piwa „zero”.

W świetle tych danych łatwo zrozumieć, dlaczego eksperci ostrzegają przed zacieraniem granic między produktami alkoholowymi a bezalkoholowymi. Młodzież często nie widzi różnicy, a samo picie „zero” może stać się rytuałem, który przeradza się w sięganie po alkoholowe odpowiedniki.

– „Piwo bezalkoholowe” często jest jednak napojem alkoholowym, bowiem zawiera niewielką ilość etanolu (<0,5%) – zwraca uwagę prof. Wojnar. –. Nawet gdyby „piwo bezalkoholowe” miało faktycznie 0,0% alkoholu, to wciąż wszystkie te czynniki, które oddziałują na zmysły osoby pijącej, w sposób zasadniczy podtrzymują mechanizmy uzależnienia.

Neurologiczny trening, rytuał picia i ryzyko uzależnienia

Choć piwo „zero” nie zawiera praktycznie alkoholu, zawarta w nim lupulina z chmielu działa uspokajająco i może wpływać na mózgowy ośrodek nagrody. Regularne sięganie po takie napoje może oswoić młodych ludzi z rytuałem picia, co w przyszłości zwiększa ryzyko sięgnięcia po mocniejsze trunki. WHO zauważa podobny mechanizm w przypadku e-papierosów bez nikotyny, które również zwiększają ryzyko uzależnienia od wyrobów tytoniowych.

– W przypadku piwa o niskiej zawartości alkoholu te wszystkie czynniki odgrywają istotną rolę, przypominając do złudzenia piwo z zawartością alkoholu – dodaje prof. Marcin Wojnar. –. Te bodźce podtrzymują nawyki picia, podtrzymują nałóg spożywania napoju alkoholowego. Wymienione bodźce przypominające są uznanymi czynnikami ryzyka nawrotu picia u osób uzależnionych od alkoholu.

Według raportu ESPAD z 2024 roku piwo pozostaje najpopularniejszym napojem alkoholowym wśród niepełnoletnich. Instytut Człowieka Świadomego potwierdza, że to często pierwszy krok w kontakcie z alkoholem. Piwa bezalkoholowe, choć teoretycznie „bezpieczniejsze”, mogą ten proces przyspieszać, budując pozytywne skojarzenia z markami alkoholowymi i samym rytuałem picia.

Apel o regulacje i zakaz reklamy piwa bezalkoholowego

Coraz więcej ekspertów i organizacji, w tym Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, podkreśla, że promocja piwa bezalkoholowego to przemyślana strategia budowania przywiązania do marki. KCPU podważa też popularną tezę branży, że wzrost sprzedaży piwa „zero” przyczynia się do zmniejszenia spożycia alkoholu – ich zdaniem jest wręcz odwrotnie.

Silny głos w tej dyskusji zabrała także Olga Legosz. Jej petycja postulująca zakaz reklamy piwa zdobyła szerokie poparcie społeczne. Legosz argumentuje, że granica między piwem alkoholowym a bezalkoholowym jest dziś całkowicie płynna, co sprzyja oswajaniu młodych z markami alkoholowymi jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności.

Eksperci podkreślają, że nie chodzi o demonizowanie samego produktu, ale o świadomość jego potencjalnych skutków. Niemal 70 proc. respondentów IBRiS uważa, że piwo bezalkoholowe nie powinno być sprzedawane osobom poniżej 18. roku życia. KCPU apeluje o zakaz jego sprzedaży młodzieży oraz o ograniczenia w reklamie.

Ostrożność i edukacja zamiast entuzjazmu

Traktowanie piwa bezalkoholowego jako zwykłego napoju jak oranżada czy lemoniada, to poważne uproszczenie. Picie „zero” wiąże się z określoną symboliką dorosłości, niezależności i uczestnictwa w życiu towarzyskim. Dla młodych osób może być to forma aspiracji, która otwiera drzwi do sięgania po alkohol.

Eksperci zgodnie podkreślają, że potrzebujemy rzetelnej debaty, edukacji oraz regulacji prawnych, które ochronią najmłodszych. Piwo bezalkoholowe nie jest „złe” samo w sobie, ale w połączeniu z agresywnym marketingiem i kulturowym kontekstem może nieść niezamierzone konsekwencje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.