Spośród intensywnie i długo pijących alkoholików jedynie pewna część – od 10% do 15% – zapada na psychozy alkoholowe. Zdumiewa różnorodność ich form i przebiegu, sposoby ujawniania się oraz dziwaczne objawy. O delirium tremens już mówiliśmy, teraz przyjrzymy się chronicznym zaburzeniom psychotycznym, występującym w wyniku spożywania alkoholu. Są to: psychoza Korsakowa, paranoja alkoholowa, przewlekła halucynoza oraz otępienie alkoholowe.
Psychoza Korsakowa
rozwija się zwykle w wieku 50-60 lat u osób, które latami nadużywały alkoholu, u kobiet częściej niż u mężczyzn. Jej najbardziej charakterystycznym objawem są zaburzenia pamięci. Choroba może ujawnić się nagle, zaczynając się od tak zwanego zespołu Wernickego: raptownie pojawiają się silne bóle głowy, wymioty, zaburzenia świadomości – chorzy nie wiedzą, gdzie się znajdują, tracą orientację w czasie. Niektórzy mają też halucynacje wzrokowe i słuchowe albo są senni, apatyczni, tracą apetyt. Tym objawom towarzyszy niezborny chód i zaburzenia równowagi (ataksja), jak również zakłócenia ruchów gałek ocznych (co powoduje zawężenie pola widzenia). Taki stan trwa kilka dni, zaburzenia świadomości ustają, ale odtąd zaczynają się wyraźne zakłócenia w zapamiętywaniu bieżących zdarzeń.
Na ogół jednak psychoza Korsakowa rozwija się powoli, stopniowo: choremu przez dłuższy czas doskwierają bóle w nogach przy chodzeniu, mrowienie, drętwienie. Taki stan może ciągnąć się przez rok czy nawet kilka lat, dopóki – na tle niepokoju, lękliwości przechodzącej w apatię, ociężałości – na pierwszy plan nie wystąpią znowu zaburzenia zapamiętywania.
Chorzy dobrze pamiętają przeszłość, zachowują nawyki sprzed choroby, poznają starych znajomych, a jednocześnie w większości zapominają to, co działo się z nimi chwilę wcześniej czy całkiem niedawno. Nie mogą sobie przypomnieć, co było na śniadanie, jaki dzisiaj dzień, która godzina.
Na początku jest jeszcze zachowana zdolność zapamiętywania wrażeń, którym towarzyszyły silne emocje. Jednak chorzy czują, że trudno im wiele rzeczy zapamiętać, mimo że początkowo te zakłócenia nie są zbyt wyraźne. Usiłują ze sporym powodzeniem ukryć defekty pamięci: robią sobie ściągawki, z góry przygotowują odpowiedzi na typowe pytania.
Czasem po zaprzestaniu picia na tym etapie choroba bądź trochę się cofa, bądź przez dłuższy czas nie ulega pogorszeniu, jakby staje w miejscu. W przeciwnym razie kłopoty z zapamiętywaniem zaczynają być poważniejsze, wypadają też z pamięci całe fragmenty własnego życia. Chorym jeszcze udaje się – jakby w oparciu o domysły orientować się w tym, co się właśnie dzieje, ale najczęściej zapełniają oni luki pamięciowe rzekomymi wspomnieniami o tym, co miało miejsce zupełnie kiedy indziej. Gdy dochodzi do pogorszenia, takie „wspomnienia” stają się czystą fikcją.
W psychozie Korsakowa długo nie dochodzi do zmian osobowości, utrzymuje się też sprawność rozumowania. Dlatego nieraz osobom z otoczenia trudno zrozumieć, co dzieje się z ich bliskim. N a przykład chory nie może sobie przypomnieć, czy jadł obiad, a jednocześnie świetnie gra w brydża – potrafi przewidzieć ruchy przeciwnika i może prowadzić grę dowolnie długo, dopóki usytuowanie się nie zmieni. Wystarczy jednak, że przeciwnicy się przesiądą, i już nie jest w stanie kontynuować gry, bo nie pamięta, co działo się minutę wcześniej. Gdy tylko stolik zostanie usunięty, chory może stwierdzić, że dawno nie grał w brydża, zupełnie zapominając o zakończonej przed chwilą rozgrywce.
W miarę pogłębiania się choroby zmianie ulega cała psychika: chorzy zaczynają być apatyczni, tracą inicjatywę, samorzutnie nie włączają się do rozmowy, stają się jakby „ociężali” psychicznie, dziecinni, zachowują się w sposób niezrozumiały. W ciężkich przypadkach przestają dbać o siebie: tkwią w miejscu bez ruchu, zaniedbani, nieumyci, gdyż uważają, że już to zrobili. Ich umysł pozostaje bierny i trzeba silnego pobudzenia z zewnątrz, żeby wywołać jakąś pracę myślową.
Wraz z narastaniem zaburzeń pamięci nasilają się objawy polineuropatii: bóle wzdłuż wszystkich kończyn (czasem chorym wydaje się, że mają zabandażowane nogi), słabość w nogach przy chodzeniu, zanik mięśni, brak odruchów ścięgnisto–mięśniowych. Polineuropatia może mieć bardzo różne nasilenie.
Choroba trwa wiele lat. Przy całkowitym odstawieniu alkoholu stan powoli się poprawia, pozostaje jednak – w zależności od tego, jak duże były zaburzenia pamięci oraz jak długo trwa psychoza – pewne osłabienie zdolności zapamiętywania, apatyczność, mniejsza inicjatywa. Natomiast jeśli nadal jest spożywany alkohol, stan chorego gwałtownie się pogarsza.
Jaka jest przyczyna zaburzeń pamięci? Dlaczego u jednych do nich dochodzi, a u innych nie? Niestety, jak dotychczas na to pytanie pomimo licznych badań nikt nie jest w stanie udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Wiadomo tylko, że w tej chorobie jak w delirium tremens ogromną rolę odgrywa niedobór witamin grupy B oraz bezpośrednie toksyczne oddziaływanie alkoholu i produktów jego rozkładu (zwłaszcza aldehydu octowego) na komórki nerwowe.
Przy sekcji stwierdza się rozproszone uszkodzenia komórek nerwowych różnych części mózgu, zwłaszcza szarych komórek. Przypuszcza się, że na poziomie biochemicznym przyczyną zaburzeń pamięci są zmiany w substancjach, które zapewniają przewodzenie impulsów nerwowych między komórkami (neurotransmiterach). W sumie jednak przyczyny tego tragicznego następstwa alkoholizmu do dzisiaj pozostają zagadką.
Paranoja alkoholowa
z reguły występuje w postaci chronicznej: może ciągnąć się latami, to zaostrzając się pod wpływem spożywania alkoholu, to znów słabnąc przy dłuższym utrzymywaniu abstynencji.
Zwykle urojenia odnoszą się do wąskiego kręgu osób i przeżyć, a ich treść jest bardzo konkretna. Chory bezustannie poszukuje dla nich nowych potwierdzeń, łącząc przypadkowe zdarzenia i oddzielne zjawiska w spójną całość na dowód słuszności swoich podejrzeń. Mogą to być wyobrażenia o prześladowaniu, złych zamiarach, planach otrucia czy – jedne z najbardziej uporczywych i niebezpiecznych – urojenia niewierności małżeńskiej: podejrzenia co do zdrady żony (rzadziej męża) i pewność, że ją popełniła. Ten rodzaj paranoi alkoholowej nazwany został „zespołem Otella”[1].
Początkowo myśli o zdradzie pojawiają się tylko w stanie upojenia lub w zespole abstynencyjnym (na kacu), wkrótce jednak przypuszczenia przekształcają się w absurdalną pewność, a wtedy dla żony i dzieci zaczyna się piekło. Podejrzliwy ojciec jest ciągle ponury, niespokojny, staje się bardzo drażliwy, łatwo się złości. Jest bez przerwy zajęty śledzeniem partnerki, wypytywaniem dzieci, odprowadzaniem i przyprowadzaniem z pracy. W domu bezustannie wybuchają okropne awantury z powodu każdej minuty nieobecności żony, jest ona często bita i poddawana dręczącej kontroli. Plamy na bieliźnie, siniaki na ciele, niewielki nieład w ubiorze czy uczesaniu, telefony wszystko to jest uważane za niezbite dowody zdrady.
Niekiedy zachowanie staje się agresywne: zdarzają się nie tylko pobicia i zamykanie żony na klucz, ale i zakładanie pasa cnoty przed wyjściem do pracy. Czasem dochodzi do ataków na domniemanego kochanka. W najcięższych przypadkach urojeniom towarzyszy przeświadczenie, że żona i jej kochanek zamierzają otruć chorego: chcąc się od niego uwolnić dosypują truciznę do jedzenia itp.
Takie urojenia utrzymują się długo i słabo poddają się leczeniu. Jeśli chory przez dłuższy czas utrzymuje abstynencję, urojenia stają się nieco mniej wyraziste i mniej absorbujące w życiu codziennym.
Przyczyny zaburzeń o charakterze urojeniowym również nie są znane. W powstawaniu „zespołu Otella” istotną rolę przypisuje się zaburzeniom w funkcjonowaniu seksualnym, kiedy to wywołany przez alkohol wzrost potrzeby współżycia łączy się z trwałym obniżeniem potencji. U podłoża może też znaleźć się niska samoocena alkoholika, jak również w pełni naturalne ochłodzenie ze strony żony, która ze zrozumiałych względów zaczyna uchylać się od wypełniania „małżeńskiego obowiązku” .
Przewlekła halucynoza alkoholowa
rozwija się najczęściej u tych długo i intensywnie pijących alkoholików, którzy mają za sobą „debiut” w postaci delirium – i to kilkakrotnego – lub nagłej ostrej halucynozy. Najczęściej są to omamy słuchowe przy niezaburzonej świadomości. Zwykle człowiek słyszy wiele głosów, z których część wymyśla mu (z reguły za wódkę), grozi, straszy, oskarża; inne głosy ujmują się za nim, bronią, wypowiadają się o nim życzliwie.
To, co mówią głosy, pochodzi z realnej rzeczywistości i wiąże się z treścią myśli chorego lub aktualną sytuacją. Ledwie zdąży on o czymś pomyśleć, już głosy odzywają się na ten temat. Gdy tylko postanowi ugryźć jabłko, zaraz słyszy: „Jabłek jeść nie wolno”. Kiedy czyta, głosy przeszkadzają mu, przerywają, powtarzają po nim, a czasami odwrotnie – proszą: „Czytaj, czytaj”.
Ciekawe, że nieprzyjemne głosy chorzy słyszą jako męskie, „mówiące basem”, natomiast życzliwe – jako kobiece lub dziecięce, przemawiające „cienkim głosikiem”. Głosy odzywają się przez cały czas, od chwili obudzenia do zaśnięcia. Osoby, które je słyszą, szybko orientują się, że coś z nimi jest nie w porządku, i zgłaszają się do lekarza. Pacjenci chętnie i ze szczegółami opowiadają o swoich przeżyciach. Halucynacje słuchowe mogą wystąpić w dowolnej sytuacji, nawet w obecności lekarza, jeśli skłonić chorego, żeby zaczął wsłuchiwać się uważnie. Mogą pojawić się same, mogą być wywołane przez przypadkowe dźwięki. Na przykład kiedy zadzwoni telefon, zaraz odzywa się głos: „Znowu, durniu, nagadasz głupot”. Natężenie głosów jest najczęściej zgodne z siłą bodźca: kiedy słychać fabryczną syrenę, one też „ryczą”, a kiedy jest to brzęk komara, stają się „piskliwe”.
Po „wyczynach” alkoholowych głosy nasilają się aż do poczucia, że w pełni zawładnęły człowiekiem. Mogą się do nich dołączyć omamy wzrokowe i czuciowe. W okresach powstrzymywania się od picia głosy słabną. Zachowanie chorych w zasadzie pozostaje niezaburzone, reakcje emocjonalne są żywe, kontakty uprzejme. Po pół roku czy roku pacjenci przyzwyczajają się do swoich głosów, przestają się ich bać i traktują z humorem.
W takiej postaci halucynoza może trwać całe życie, nie upośledzając zdolności do pracy i nie wpływając na zmianę sposobu życia. Trzeba jednak zaznaczyć, że pod wpływem alkoholu intensywność i treść głosów może się zmienić: zaczynają złościć się, grozić, rozkazywać. Wywołany przez nie strach może spowodować niepowetowane szkody.
Otępienie alkoholowe
jest wyrazem poważnego, organicznego uszkodzenia mózgu. Zwykle zapadają na nie osoby, które piły w dużych ilościach alkohole niekonsumpcyjne. W odróżnieniu od psychozy Korsakowa otępienie charakteryzuje się osłabieniem wszystkich funkcji intelektualnych: bardzo pogarsza się sprawność umysłowa, której towarzyszą głębokie zaburzenia pamięci.
Ta choroba rozwija się powoli. Jej pierwsze objawy są mało specyficzne: roztargnienie, niewielki spadek zdolności do pracy, gorsza pamięć. Zakres zainteresowań znacznie się zawęża i stopniowo zaczyna ograniczać się tylko do napojów alkoholowych.
Zmienia się charakter: człowiek staje się gruboskórny, oschły, obojętnieje na cierpienie nawet swoich najbliższych. Opinie i wypowiedzi są coraz bardziej powierzchowne, w zachowaniu pojawia się brutalność. Jednocześnie siebie samego chory traktuje lekkomyślnie, niefrasobliwie. W otępieniu najwyraźniej widać typowo alkoholowe zjawisko „wisielczego humoru”. Z jednej strony chorzy przeżywają niepokoje, nawet strach, a z drugiej – toporną, płaską euforię.
W miarę dalszego picia postępuje osłabienie sprawności umysłowej i zubożenie emocjonalne. Zachowanie staje się coraz bardziej wulgarne i cyniczne, niepodobne do tego, co alkoholik robił dawniej. Przestaje on rozumieć, co się wokół dzieje. Pamięć odmawia posłuszeństwa. Jednocześnie zwraca uwagę żywa mimika i ekspresja ruchowa.
Zmiany mogą iść w różnych kierunkach w zależności od tego, jaki był alkoholik, zanim zachorował. Jedni stają się ponurzy, agresywni i wybuchowi, u innych proces degradacji wyraża się w kłamstwach i przechwałkach, nieraz dochodząc do „zespołu Münchausena”.
Powolne tempo myślenia czasami nieco się ożywia po niewielkiej porcji alkoholu. Dlatego trzeba z wielką uwagą podchodzić do słów pacjenta: „Po małej dawce lepiej mi się pracuje”. W odróżnieniu od psychozy Korsakowa rokowania w demencji alkoholowej są z reguły niedobre.
Ataki drgawkowe
zdarzają się u 5-15% osób, które od dawna systematycznie piją. Najczęściej występują od 6 do 48 godzin po odstawieniu alkoholu. Niekiedy poprzedzają delirium lub pojawiają się podczas jego trwania. Stwierdzono, że tego rodzaju ataki mają najczęściej ci alkoholicy, którzy wcześniej przeszli jakąś infekcję mózgu lub niewielki choćby uraz głowy. Mogą one wystąpić u tej samej osoby i podczas intensywnego picia, i po jego nagłym przerwaniu. Jeżeli chory ma pojedyncze ataki wywołane konsumpcją alkoholu, to po podjęciu pełnej abstynencji ataki te znikają.
Od niepamiętnych czasów alkohol uważany jest za jeden z czynników wywołujących epilepsję (padaczkę). Potwierdza to fakt, że zapadają na nią chroniczni alkoholicy w starszym wieku, co wiąże się z powstawaniem w mózgu ognisk epileptycznych w wyniku długotrwałego niszczenia przez alkohol etylowy tkanki mózgu.
Z reguły atak zaczyna się od nagłej utraty przytomności i upadku, któremu czasem towarzyszy ostry krzyk. W tym momencie jak w przypadku każdego ataku epileptycznego – trzeba jak najszybciej włożyć choremu miękką wkładkę pomiędzy zęby, ponieważ po upadku zaczynają się silne skurcze wszystkich mięśni, w tym również żwaczy, co może spowodować przygryzienie języka. Na krótko dochodzi do zatrzymania oddechu, a twarz sinieje, ale można się nie obawiać – po 20-30 sekundach oddech wraca. Rodzaj skurczów zmienia się: szybkie, rytmiczne drgawki wstrząsają ciałem chorego, trzeba mu więc przytrzymać głowę i – lekko – całe ciało. Nie wolno tego robić mocno, gdyż można spowodować uszkodzenia.
Atak trwa minutę-dwie, po czym chory zapada w sen. Nie należy go wówczas niepokoić, na przykład tarmosić w celu obudzenia, ponieważ – będąc w stanie niepełnej świadomości – może być bardzo zły i agresywny. Jeśli dojdzie do serii kolejnych ataków bez odzyskania przytomności, trzeba natychmiast wezwać pogotowie, gdyż taki stan zagraża życiu.
Jak widać, o przewlekłych psychozach nie da się – niestety – powiedzieć nic pocieszającego. Słabo poddają się leczeniu, a po odstawieniu alkoholu poprawa jest niewielka. Tak jakby psychoza żyła swoim życiem: alkoholu już nie ma, a ona trwa.
Zoja Najda
Stowarzyszenie Psychoterapeutyczne Zachodniej Ukrainy, Lwów
Przedruk z miesięcznika „Świat Problemów” wydawanego przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
Nr 5/96
[1] W polskiej literaturze przedmiotu za paranoję alkoholową uważa się jedynie „zespół Otella”