poniedziałek, 29 kwietnia, 2024


Strona domowa > Alkoholizm > Pije Kuba do Jakuba…a Jakub do…

Pije Kuba do Jakuba…a Jakub do…

alkoholik 332707 article

Alkoholizm nigdy nie dotyczy jednego człowieka. Kto żył lub żyje w rodzinie, w której nadużywało się alkoholu, jest współuzależniony. Nadużywanie napojów alkoholowych przez Polaków, jest istotnym problemem społecznym. To już nie jest nasza wada narodowa – to narodowa tragedia!

REKLAMA

Pewien młody lekarz, odbywający staż w różnych szpitalach na terenie Górnego Śląska powiedział, że największą chorobą i największym problemem tego regionu nie AIDS, rak, czy częste występowanie zawałów serca i udarów mózgu. Najgorszą chorobą, niszczącą śląską społeczność jest alkoholizm. Myślę, że prawdę, zawartą w tym stwierdzeniu, trzeba byłoby odnieść nie tylko do mieszkańców Śląska, ale wszystkich rejonów naszego kraju. Nadużywanie alkoholu przez dorosłych wszystkich stanów i profesji, młodzieży, a nawet dzieci klas podstawowych jest od dawna bardzo poważnym problemem w Polsce. Pić dużo i po to, by upić się szybko i gruntownie. Suto zakrapiane imprezy rodzinne, wesela, a nawet uroczystości o charakterze religijnym (chrzciny, komunie). Czy nie śpiewamy podczas nich: „a kto nie wypije, niech się pod stół skryje” i tym podobne przyśpiewki? Nadmierny pociąg do alkoholu to już nie nasza wada narodowa – to narodowa tragedia! Tragedia rodzin, jednostek ludzkich, często bardzo wrażliwych i wartościowych, tragedia dzieci. Bo nie jest nigdy tak, że problem alkoholowy dotyczy tylko jednego człowieka, on zawsze oddziaływa na wszystkie osoby z nim związane, bliższe i dalsze. Oczywiście, o wiele bardziej na te bliskie.

Nie trzeba chyba opisywać wszystkich skutków nadużywania alkoholu. Każdy z nas w swoim życiu widział zapewne, co alkohol potrafi zrobić z człowiekiem, jak nadmierne picie upodla, zezwierzęca, jak brak kontroli nad własnym piciem niszczy relacje, rujnuje rodziny, powoduje utratę pracy, zdrowia i poczucia godności osobistej. Kto nie słyszał o zaniedbanych, pozostawionych bez opieki dzieciach alkoholików? O awanturach i rękoczynach wszczynanych przez pijanych ojców rodzin? O błędach, zagrażających ludzkiemu życiu i zdrowiu, popełnianych przez pijących lekarzy? O śmiertelnych wypadkach, spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców? Można byłoby mnożyć takich sytuacji. W każdym takim przypadku rozgrywa się wielki ludzki dramat.

Może myślisz, że ciebie to nie dotyczy, bo nie jesteś pijakiem, nigdy nie leżałeś brudny i pijany na ławce w parku, twoja rodzina nie musiała przed tobą uciekać do piwnicy i nigdy nie zostałeś zwolniony z pracy za nadużywanie alkoholu. Bogu niech będą dzięki, jeśli tak jest. Ale zastanów się: ile razy z imprezy rodzinnej czy firmowej wychodzisz na tzw. rauszu? Ile razy podczas takich spotkań upiłeś się tak, by na drugi dzień nic nie pamiętać lub robić rzeczy, za które potem było ci wstyd? Czy twoja żona (mąż), dzieci czy rodzice nie prosili już nieraz: „Zostaw już ten kieliszek, masz dość”? Czy nie reagujesz alergicznie na samą myśl o weselu, przyjęciu urodzinowym lub z okazji Pierwszej Komunii bez alkoholu, a może po prostu nie wyobrażasz sobie zabawy bez niego? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałeś pozytywnie, to znaczy, że i w twoim życiu alkohol zajmuje zbyt ważne miejsce. A jeśli zdarza Ci się raz, dwa razy w miesiącu, a nawet rzadziej, „zdrowo” się upić, to problem jest poważniejszy, niż się wydaje. Bo alkohol, choć sam w sobie jest moralnie obojętny, to dobry jest tylko dla kogoś, kto z niego potrafi korzystać z umiarem i rozsądkiem.

Jak to się zaczyna? Matko, ojcze ucznia, już nie szkoły średniej, a nawet gimnazjum, ale tego o wiele młodszego, ostatnich klas szkoły podstawowej, czy wiesz jak wyglądają szkolne wycieczki, dyskoteki twojego dziecka? Z relacji uczniów wynika, że wszystko obraca się wokół tematu alkoholu; najpierw planowanie: gdzie i jaką ilość kupić oraz jak przemycić, potem wielkie picie, a na końcu rozpamiętywanie tygodniami, kto ile wypił, jak wyglądał potem i jaki był „zabawny”. I to wszystko „za plecami” nauczycieli i opiekunów, z których wielu nie chce widzieć problemu, bo akurat zajętych jest… piciem. Wychowawco! Obyś ty nie był nigdy powodem zgorszenia powierzonych Ci dzieci i młodzieży!

A jak wyglądają popularne 18 – stki, czyli wchodzenie w dorosłość mocno zakrapiane alkoholem, półmetki czy studniówki w polskich szkołach? O życiu studenckim nie wspominając. Wystarczy pobyć chwilę wieczorową porą w jednym z licznych Domów Studenckich, by przekonać się, jak bardzo obciążona, problemem nadmiernego spożycia alkoholu, jest przyszłość inteligenckiej elity w naszym państwie. I to się faktycznie przekłada na rzeczywistość, w jakiej żyjemy. Zapytaj biznesmena, lekarza albo nauczyciela akademickiego, jak wyglądają konferencje czy sympozja, jak kończą się wyjazdowe spotkania integracyjne. Powie ci… jeśli pamięta.

Miesiąc sierpień, to w polskim Kościele katolickim miesiąc trzeźwości. Tak dzieje się od początku lat 80 – tych ubiegłego wieku. Episkopat i duchowni apelują w tym czasie o zachowanie całkowitej abstynencji od napojów alkoholowych. Do akcji co roku dołączają się niektóre ruchy i ugrupowania społeczne, kościelne i polityczne. Troska o trzeźwość rozszerza się poza obrąb środowiska katolickiego. I dobrze, bo problem dotyczy całego społeczeństwa. Nie na darmo w historii Polski najpierw zaborcy, później niemiecki okupant, a na końcu komuniści swoimi sposobami rozpić Polaków jeszcze bardziej, bo takim narodem łatwiej sterować i manipulować, bo takie społeczeństwo nie rozwija swoich możliwości.

A jeśli na pewno nie mam problemu z alkoholem, to czy jest sens, bym w miesiącu sierpniu podejmował całkowitą abstynencję? Nawet jeśli sam nie borykasz się z problemem alkoholowym, to na pewno są w twojej rodzinie osoby borykające się z nim; nawet jeśli to nie twój ojciec, dziecko, czy współmałżonek, to pewnie jakiś dalszy wujek lub kuzyn z takim problemem się zmaga. A jeśli nawet należysz do tych nielicznych szczęściarzy, którzy w swojej bliższej i dalszej rodzinie nie znajdują takiej osoby, to nie bądź taki bezwzględny i krótkowzroczny, dookoła ciebie jest mnóstwo osób, które cierpią z powodu alkoholizmu. Podjęcie całkowitej abstynencji, jest w tym wypadku formą postu i modlitwy za tych, którzy o własnych siłach nie potrafią już wyjść z nałogu i za ich rodziny. Miłość bliźniego i troska o jego życie powinna być celem każdego chrześcijanina i to ona właśnie powinna skłaniać do podjęcia czynu abstynencji.

Jeśli problem alkoholowy jest twoim problemem, nie poddawaj się. Nie musisz pozostawać z tym sam. Dookoła ciebie, w twoim mieście, regionie znajdą się na pewno ludzie i miejsca, w których znajdziesz pomoc, wysłuchanie, terapię. Musisz jedynie zdobyć się na ten krok i przyznać, że potrzebujesz pomocy.

 

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.