niedziela, 28 kwietnia, 2024


Strona domowa > Alkoholizm > Psychoterapia w myśli de Mello i Griffithsa.

Psychoterapia w myśli de Mello i Griffithsa.

Nieświadome życie nie jest warte tego, by je przeżyć.

REKLAMA

Anthony de Mello

 

Przedmiotem poniższego tekstu będzie próba prześledzenia wątków psychotera­peutycznych w twórczości Anthony’ego de Mello i Bede Griffithsa – myślicieli zalicza­nych przez badaczy do Ruchu New Age. Obaj bohaterowie są katolickimi kapłana­mi, jednakże otwartymi na dialog z innymi religiami, w swej posłudze kapłańskiej i te­rapeutycznej odwołują się do symboliki i wartości hinduizmu i buddyzmu w szczególności. Obaj zgodnie podkreślają konieczność przemiany człowieka i jego cywilizacji na grun­cie transformacji duchowej. Anthony de Mello, Hindus z pochodzenia, jezuita, psychoterapeuta wykorzystujący w swej pracy terapię Rogersa, był autorem wielu książek, w których, jako mi­styk unikał języka naukowego na korzyść po­etyki przypowieści i bajki. Bede Griffiths, be­nedyktyn, założyciel aśramu chrześcijańskie­go w Indiach, skupiał się w swych książkach głównie na problemie kryzysu kondycji współ­czesnego człowieka Zachodu.

Obaj myśliciele wskazują w swych pracach na kryzys, jaki przechodzi współczesny człowiek i jego cywilizacja. Nigdy przedtem człowiek nie czuł się tak wyizolowany, samotny w pustym, bezosobowym wszechświecie podporządkowa­nym prawom mechaniki, zamknięty w swej własnej jednostkowej świadomości, oddzielo­nej zarówno od natury, jak i od Boga­ – powiada w „Zaślubinach Wschodu z Zachodem” Bede Griffiths. Stan ten nazywa Upadkiem Człowie­ka. Odpowiedzialna za to jest jednostronność cywilizacji i kultury faworyzującej świadomość, rozum dyskursywny kosztem nieświadomego wymiaru intuicji i wyobraźni.

Pragnąłem doświadczyć w mym życiu po­łączenia dwóch wymiarów egzystencji -racjonalnego i intuicyjnego, świadomego i nie­świadomego, męskiego i żeńskiego. Chciałem odnaleźć drogę do zaślubin Wschodu z Zacho­dem. Oto powody, dla których ten angielski benedyktyn przenosi się do Indii. Poczucie braku i dążenie do pełni – główna chyba przy­czyna powstania świadomości New Age. Grif­fiths niewątpliwie inspirowany psychologią Junga uważał, iż zdrowie osiągalne jest tylko na drodze uzyskania równowagi i harmonii pomiędzy przeciwieństwami budującymi peł­nię psyche. Intuicja bez rozumu jest ślepa; jest głęboka i rozumiejąca, ale pomieszana i nie­jasna. Rozum bez intuicji jest pusty i wyjało­wiony; konstruuje logiczne systemy. które nie mają podstawy w rzeczywistości.

Anthony de Mello w „Przebudzeniu” porów­nuje stan psychiczny przeciętnego współcze­snego człowieka do uzależnienia od narkotyku. Nie pozwolono wam cieszyć się konkretnym, wartościowym pożywieniem życia, jakimi są: praca, zabawa. radość, śmiech. towarzystwo, przyjemności zmysłowe i umysłowe. Podano wam narkotyk, w którym zasmakowaliście. Narkotyk zwany; aprobatą, uznaniem, szacunkiem. Użyte jest także inne porównanie: pranie mózgu. Pranie mózgu odbywa się w trakcie socjalizacji, wówczas to człowiek internalizuje (uwewnętrznia) poglądy, idee, wartości i normy, by później uważać je za własne. Kto żyje w tobie? – pyta jezuita. ­Odkrycie tego może być dla ciebie przera­żające. Sądzisz, że jesteś wolny, a praw­dopodobnie nie ma takiego gestu. myśli, emocji, postawy, poglądu, który by nie był zapożyczony od kogoś innego. To oczywiście powoduje uzależnienie od świata ze­wnętrznego, od kultury. To także oznacza pogrążenie się w złudzeniach. Wszelkie uczu­cia w stanie złudzeń są obciążone negatywny­mi emocjami. Nawet miłość wówczas nie jest bezinteresowna. Jest żądzą. kontrolą, posiada­niem. Jest manipulacją, strachem i niepokojem – a to na pewno nie jest miłość.

Człowiek nie zna świata. a co gorsza dla nie­go, nie zna samego siebie. Kultura współcze­sna unieszczęśliwia go. W stanie wyobcowania i stłumienia szuka on zadowolenia w coraz sil­niejszych bodźcach, które w istocie powodują jeszcze większą depresję. Człowiek zna przelot­ne zadowolenie uzyskiwane zastępczym zaspo­kojeniem. Sądziłeś, że szczęście to ekscytacja i dreszcze. Nieprawda, one tylko powodują de­presję. (…) Jesteś podekscytowany, dobrze, ale właśnie torujesz sobie drogę do następnej de­presji. Przy okazji w ten sposób pielęgnujesz kryjący się w tobie lęk. Co zrobić, aby takie szczęście trwało nadal? – to nie jest szczęście, to po prostu uzależnienie. Wyrwanie się z krę­gu złudzeń jest możliwe dzięki zmianie doko­nanej w sobie. Zmiana może nastąpić na dro­dze rozumienia i bezstronnej obserwacji siebie i świata pozbawionej jakiejkolwiek ingerencji i oceny, które uniemożliwiają rozumienie i za­ciemniają obserwację. Żadnych sądów, żadnych komentarzy, żadnych nastawień. Po pro­stu obserwacja, studia, ogląd bez pragnienia zmiany. Ponieważ jeśli pragniesz zmiany tego, co jest, na to, co powinno być – powinno być według ciebie – przestajesz rozumieć. Chodzi tu o dojście do prawdziwego rozumienia Świa­ta. Oznacza to obserwację wszystkiego, co jest w tobie i dookoła ciebie  -tak, jakby wszystko to przydarzało się komuś innemu (…) powinieneś patrzeć na wszystko tak, jakbyś nie był z tym w żaden sposób związany. Nie można tutaj podać żadnej „metody” obserwacji, gdyż każda taka metoda byłaby sposobem zaprogra­mowania, pomnożyłaby złudzenia i utrudniła by kontakt z rzeczywistością. Warunkiem po­wodzenia jest brak ingerencji. Ludzie są strasz­liwie zajęci organizowaniem rzeczywistości, któ­rej nawet nie rozumieją. (…) Rzeczy potrzebują jedynie zrozumienia. Jeśli je zrozumiesz, one się zmienią. Bezstronna i wyzbyta agresji i in­gerencji obserwacja powoduje rozumienie, to zaś skutkuje przemianą świadomości. Jako psychoterapeuta, idąc śladami psychoanalizy, de Mello tworzy terapię zasadzającą się na ak­ceptacji ciemnej strony osobowości. Zrozumie­nie i akceptacja negatywnych uczuć ma sprowokować samoistną przemianę człowieka. Oto kolejne kroki terapii: a) zidentyfikuj swe nega­tywne uczucia; b) zaakceptuj, że są one w to­bie, a nie na zewnątrz, w świecie; c) nie traktuj ich jako integralnej części Ja”, są one bowiem czymś przejściowym; d) zrozum, że kiedy ty się zmienisz, zmieni się wszystko.

Przemiana osobowości nazywana jest tu­taj wręcz śmiercią: koniec egzystencji gąsie­nicy oznacza narodziny motyla. Śmierć jest zmartwychwstaniem. Nie mówimy tu o zmar­twychwstaniu, które kiedyś nastąpi, ale o tym, które teraz właśnie ma miejsce. Jeśli umrzesz dla swej przeszłości, jeśli umrzesz dla każdej minuty, to jesteś osobą w pełni żywą. Jest to śmierć ego, małego ja, przeszłości i pamięci, i jednocześnie narodziny wielkiego Ja, żyjące­go w teraźniejszości. Taka przemiana jest ce­lem wszystkich religii i zwana przez nie prze­budzeniem, oświeceniem, świętością.

Przebudzony nie maszeruje w rytm bębnów społeczeństwa, a tańczy taniec wydobywają­cy się z jego wnętrza. Człowiek wówczas zy­skuje prawdziwą, niezależną świadomość, któ­ra go chroni przed indoktrynacją społeczeń­stwa, zarazem zyskuje prawdziwą wolność, która oznacza wolność od ego, za pomocą któ­rego społeczeństwo włada jednostką. Człowiek jest wolny od narkotyków: uznania, aprobaty, przynależności, ambicji. Noszę się z zamiarem napisania książki, której tytuł brzmiałby: „Ja jestem osłem i ty jesteś osłem”, to największe wyzwolenie, coś najpiękniejszego na świecie – czytamy w „Przebudzeniu”Jakże jest to cu­downe. Kiedy ktoś by mi powiedział: „Nie masz racji”, ja mu odpowiem: „a czego się spodziewałbyś po ośle?”. Jest to wyzwolenie się ze wszelkich uzależnień, ale także od swej jednostkowości. Jung nazwał to spotkaniem ze swą jaźnią. De Mello nazywa to spotkaniem z boskością. Człowiek wówczas wyzbywa się neurotycznego przywiązania do swej wyizolo­wanej jednostkowości. Jego świadomość roz­szerza się poza kategorie antropomorficzne. Oznacza to zrozumienie, iż Bóg jest tancerzem, a stworzenie boskie tańcem. Nie jest tak, że Bóg jest wielkim tancerzem, a ty jesteś małym tancerzem. O nie! Nie jesteś tancerzem w ogóle. Ciebie się tańczy! Jest to zupełnie zgodne z jungowską koncepcją celu indywiduacji.

Nie ma innej drogi do zdobycia szczęścia i wyleczenia nerwicy i depresji. Świadomość, świadomość i jeszcze raz świadomość. W świadomości wasze uzdrowienie, w świadomości prawda. w świadomości wyzwolenie. W świadomości jest duchowość, w świadomo­ści tkwi rozwój, w świadomości zawarta jest miłość, w świadomości tkwi przebudzenie. Proces leczenia tutaj, jak i w koncepcjach Jun­ga i Wilbera jest tożsamy z rozwojem duchowym – bowiem są tym samym w obrębie świadomości New Age.

Zdobycie świadomości powoduje także kon­sekwencje etyczne. Człowiek uwalnia się od lęku, a więc od dyspozycji do czynienia zła. Zło i świadomość nie mogą współistnieć. Zło znik­nie, jeśli tylko zostanie zrozumiane. Świado­mość powoduje bezpośredni i pełny kontakt z rzeczywistością, co jest prawdziwą potrzebą człowieka. Nie potrzebuję niczyjej miłości, po­trzeba mi tylko kontaktu z rzeczywistością. Po­trzebne mi jest wydostanie się z więzienia wdrukowanych mi poglądów i tych wszystkich fantazji; potrzebne mi jest przedostanie się do rzeczywistości. Pustka, zwana nieraz samotnością jest istotą egzystencji człowieka, świado­mości i kontaktu z rzeczywistością. Nie można jej zapełnić, ani od niej uciec. Czy jakiekolwiek towarzystwo uwolni cię od niej? Tylko na chwilę cię od niej oderwie. (…) W tym zakresie kwitnie za naszych dni wspaniały interes, cały zorga­nizowany przemysł odrywania nas od pustki, dostarczania rozrywki. Ucieczka od samotności i pustki właśnie jest istotą wszelkich uza­leżnień. Każde uzależnienie jest destruktywne dla człowieka. Nawet uzależnienie od autoryte­tu religii i Boga. De Mello jest konsekwentny, czyni wyznanie: Z pewną obawą wyznaję, że rozmawiając z Bogiem, powiedziałem Mu, że go nie potrzebuję (…) Jeśli myślisz, że nie mając Boga, nie będziesz szczęśliwy, to ten bóg , którego masz na myśli nie ma nic wspólnego z prawdziwym Bogiem. Świadomość, rozumie­nie, wolność jest istotą prawdziwego spotkania z Bogiem. Religijność, która stawia jako głów­ny problem życie pośmiertne, czy historyczne istnienie Mesjasza, zaś pomijają pytanie: Czy jest życie przed śmiercią, nie jest prawdziwą re­ligią, gdyż odwodzi człowieka od obserwacji, ro­zumienia i świadomości, odwodzi człowieka od przebudzenia.

De Mello wskazuje drogę dotarcia do rzeczywistości: Naucz się cieszyć solidnym pokar­mem życia. Dobre jedzenie, dobre wino, do­bra woda. Smakuj je. Strać rozum i dojdź do zmysłów. To jest dobre, zdrowe pożywienie. Przyjemność zmysłów i przyjemność umysłu. Poczytaj sobie dobrą książkę, jeśli sprawi ci to radość. Weź udział w dobrej dyskusji lub też pomedytuj. (…) Niestety ludzie powariowali i stają się coraz większymi nałogowcami, po­nieważ nie potrafią cieszyć się z życia. Sięga­ją więc po coraz większe dawki narkotyków. (…) Muszą mieć coraz więcej drogich gadże­tów, nie potrafią czerpać radości z rzeczy pro­stych, jakie niesie życie. Ludzie żyją na niby, w świecie wymyślonym, w „nierzeczywistości”. Żyją pragnieniami, lękami, nerwicami. De Mello wskazuje wraz z Griffithsem potrzebę przedarcia się do wszechprzenikniętej trans­cendencją rzeczywistości, bez czego psyche nie będzie zdrowe i silne. Rzeczywistość zaczyna się tu i teraz, zaczyna się już w naszych cia­łach, sercach i umysłach. Bez świadomości nie ma pełni życia, bez świadomości nie można żyć naprawdę.

Paweł Możdżyński

Autor jest socjologiem, doktorantem UW.

Literatura.

Anthony de Mello „Przebudzenie”, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1996.

Bede Griffiths „Zaślubiny Wschodu z Zachodem”,  Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1996.

One thought on “Psychoterapia w myśli de Mello i Griffithsa.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.