sobota, 27 kwietnia, 2024


Strona domowa > Alkoholizm > Jestem alkoholiczką. Trzeźwieję

Jestem alkoholiczką. Trzeźwieję

Piją dla animuszu, poprawienia humoru albo rozluźnienia. Jedne upijają się do nieprzytomności, inne sięgają tylko po jedno piwo czy dwa kieliszki wina. Często dopiero życiowe dramaty powodują, że muszą się przebudzić. Marta i Małgorzata opowiadają, jak trzeźwiały.

To, że Marta jest alkoholiczką dowiedziała się przypadkiem, kiedy trafiła do szpitala z cukrzycą. Była zaskoczona, w pierwszej chwili nie uwierzyła lekarzowi. Buntowała się, bo przecież nie upijała się na umór, nie zataczała. Dzieci zawsze były wyszykowane do szkoły, mąż miał czystą koszulę do pracy – jest nauczycielem matematyki. Ona prowadzi swoją firmę księgową, biuro ma na dole, wystarczyło zejść kilka pięter niżej. Widziała rodziców z piwem pod sklepem i ich brudne, głodne dzieci. Na Śląsku, gdzie mieszkają, takich rodzin nie brakuje. Marta nigdy niczego nie zaniedbała.

REKLAMA

– Większość moich pacjentek, to kobiety, które nie upijają się na umór, ale wypijają kilka kieliszków wina lub jedno piwo dla rozluźnienia, nagrodzenia się po ciężkim, pracowitym dniu albo rekompensowania sobie nieprzyjemnych sytuacji. Taki alkoholizm może pozostać niezauważony przez całe lata. Dopiero, kiedy zabraknie tego kieliszka wina, okazuje się, że jest duży problem – mówi Robert Rejniak, terapeuta uzależnień z Zespołu Psychoterapeutyczno-Szkoleniowego Terapeutica w Bydgoszczy, autor wielu programów profilaktycznych, terapeutycznych i szkoleniowych.

To tylko kropelka
Marta bardzo źle znosiła pobyt w szpitalu, ciągle była poddenerwowana, miała wahania nastroju. Z minuty na minutę potrafiła ze skrajnej depresji wpaść nagle w radość i znowu w depresję. Czuła się, jak chora psychicznie. Nie chciała słuchać lekarza, prosiła o jednoosobową salę, bo inne pacjentki z nią nie wytrzymywały. Przyszedł do niej psycholog, długo rozmawiali. Zapytał ją, czy pije alkohol. Powiedziała, że okazjonalnie, ale od nitki do kłębka… wyszło, że okazja jest codziennie. Bo wpadła do niej koleżanka albo ona wyszła ze znajomymi tylko na jedno piwo. Potem uświadomiła sobie, że w jej domu zawsze był alkohol. Najczęściej czerwone wino. Ale nigdy by nie pomyślała, że dwa kieliszki czerwonego wina mogą doprowadzić ją do alkoholizmu. Dopiero, jak zabrakło tej „kropelki” alkoholu okazało się, że nie może bez niej funkcjonować.

– Uświadomiłam sobie, że codziennie piłam alkohol, bo tylko tak potrafiłam się rozluźnić. Kiedy siadałam sobie z książką w fotelu i kieliszkiem wina albo martini, zaczynałam czuć się naprawdę dobrze. Jak zdarzały się wieczory, że nie było wina, czegoś mi brakowało. Na swoje nieszczęście mieszkam tuż nad całodobowym sklepem monopolowym – mówi Marta.

Lekarz powiedział, że picie alkoholu przy cukrzycy to pewna śmierć. A ona miała przecież dwójkę dzieci. Synek chodził do drugiej klasy szkoły podstawowej, córeczka była w zerówce. Najtrudniejszą rzeczą było powiedzenie mężowi, że będzie chodziła na terapię, że sama nie da rady. Pamięta jego zdziwienie, bo żonę naprawdę pijaną widział może ze cztery razy w życiu, a tutaj słyszy, że jest alkoholiczką, bo nie może zrezygnować z kieliszka wina.

– Trzeźwieję, ale to jest strasznie trudne. Boję się, że nie dam rady. Uczę się inaczej rozluźniać, ale kiedy jestem zdenerwowana, muszę ostatkiem sił powstrzymywać się. I jeszcze ten cholerny sklep na dole, wystarczy zejść kilka pięter. Rodzina okazuje się bardzo wyrozumiała, mąż mnie wspiera. Chociaż czasami nie mogę znieść tej jego podejrzliwości. Niby całuje mnie na powitanie, ale wiem, że bada, czy nie śmierdzę alkoholem. Pierwszy raz mi nie ufa. I muszę zrobić wszystko, żeby to się zmieniło – mówi Marta. Maja Stasińska/onet.pl

3 thoughts on “Jestem alkoholiczką. Trzeźwieję

  1. Cóż za dratamyzm!
    Tak jak wmawia nam się depresję jako chorobę tak samo picie lampki wina!
    Co za różnica czy zjem kebaba czy wypije wino, czy pójdę na siłownię….
    Ojej wszystko uzależnia!!!!!!!
    Uczycie ludzi aby się bali wszystkiego :
    Sąsiadów, nauczycieli, rodziców, jajek z bekonem, płaczu, śmiechu…..
    Mam wiadomość!!!!!
    Wszystko co robimy w życiu z umiarem jest ok
    Wszystko co robimy w życiu, (po prostu bez umiaru) a nie mamy z tego tytułu problemów, wyrzutów, nikt na tym nie cierpi…. Jest ok ?
    Ludzie!!!!!!
    Nie mówcie że picie lampki wina robi albo zrobi ze mnie nałogowca ?po prostu!!!!!!
    Żyj świadomie człowieku!!!!!!!!

    1. Mylisz się, ja zaczynałem od 100ml dziennie mojej ulubionej cytrynowki, zawsze kupowałem wieczorem jak szedłem z psem na spacer. Później w weekendy było troche wiecej, jakiś czas później to i w tygodniu było więcej. W końcu zaczęły się ciągi alkoholowe, problemy z zona, policja w domu, niebieskie karty. Pierwsza próba terapii, pierwsza wszywka przepita po 5 miesiacach. Bronilem się przed wszystkimi że ja nie jestem alkoholikiem, jednak dzisiaj to wiem i walczę o swoją trzeźwość. Wiec nie pisz że jedna lampka dziennie nie wpędzi w alkoholizm.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.