niedziela, 28 kwietnia, 2024


Strona domowa > Piciorysy > Piciorysy – Adam alkoholik

Piciorysy – Adam alkoholik

Historia mojego picia zaczyna się po szkole podstawowej. Do tego czasu nie wolno było mi dotknąć alkoholu z powodu padaczki, na którą chorowałem od jakiegoś trzeciego roku życia. Po podstawówce był dylemat, gdzie wysłać mnie do szkoły.

REKLAMA

 

Wybór padł na szkołę dość odległą od mojego miejsca zamieszkania. Trafiłem do internatu. Pierwsze moje picie mogło okazać się zarazem ostatnim w moim życiu. Zakazany owoc smakuje lepiej, więc kupiliśmy plecak piw i zaczęliśmy. Pamiętam pięć , tych małych. Potem film mi się zerwał. Wymiotowałem leżąc i chyba cud sprawił, że się nie udusiłem. Potem na jakiś czas przestałem. Zdarzyło się ze dwa, trzy razy, że sobie popiłem. Po szkole poszedłem do pracy, gdzie mistrzem był mój ojciec. To miało mnie „chronić”. Bajka dla dzieci. Jak zawsze w nowej pracy: „Adam jesteś najmłodszy- dojedziesz.” -dojeżdżałem. Ale nic za darmo. Coś za coś. „Ja dojadę a Wy mi wlejecie”. Na początku tak, żeby ojciec nie widział. Później już legalnie, przy ojcu(byłem w końcu dorosłym, nie?). Minął roczek i armia wezwała mnie do służby. Ze względu na moje zdrowie, przydzielili mnie do szpitala. Tam się zaczęło.

Codziennie prawie piłem. Zaczęło się okłamywanie rodziców, dlaczego nie przyjechałem do domu na noc(nie byłem skoszarowany). Dwa lata, z czego trzeĽwych dni mógłbym pewnie policzyć na palcach. Po skończeniu służby ,skończyła się też „komuna” i rozwiązali nasz zakład. Ojciec poszedł na rentę, ja do nowej pracy. I piło się dalej. Trzy lata później następna praca i trochę przystopowałem; była to praca w zakładzie tzw. zamkniętym, ze strażnikami i tak dalej. Znów trzy lata i znów zmiana pracy. Parę miesięcy u „prywaciarza” i znowu zmiana. U tego prywaciarza nauczyłem się olewać robotę. Pamiętam ,że po jakimś dniu imprezowym nie poszedłem do pracy. Dojechałem do miejscowości w której pracowałem, i skierowałem swoje kroki do knajpy ,bo byłem skacowany jak diabli. Urżnąłem się i pojechałem do domu. Jak napisałem, znów zmiana pracy i zaczęło się na dobre. Prawie codziennie piło się w „robocie”, to była normalka.

Co się dorobiło to się przechlało…codziennie. Wytrzymałem aż(!) dwa lata. W końcu wylali mnie, bo poszedłem do kierownika schlany jak bela kłócić się o pieniądze (wszyscy byli winni, tylko nie ja). Znalazłem pracę na czarno w której długo też nie popracowałem. Przypadek sprawił, że przyjąłem się do pracy w której pracuję do tej pory. Jakiś czas temu zmarła moja matka i wtedy rozkręciłem się z chlaniem do końca, nie było praktycznie dnia żebym nie pił (kiedyś śmiałem się z innych, że można im policzyć trzeźwe dni na palcach jednej ręki). Dzień w dzień przez dziewięć miesięcy. Zacząłem myśleć o skończeniu z sobą. Podczas jednej z biesiad spotkałem kumpla, któremu powiedziałem że dłużej tak nie wytrzymam, on „zapijał” wtedy esperal i powiedział mi, że możemy razem pójść się „zaszyć”. Umówiliśmy się pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem. Przyznam się że o tym nie pamiętałem. Przypomniałem sobie , gdy zobaczyłem kumpla w oknie. Pojechaliśmy do chirurga i wszyliśmy „tablety”. Po zabiegu poszliśmy do ośrodka terapii uzależnień i w ten sposób zacząłem leczenie. Nie piję już ponad rok i moje życie zmieniło się niesamowicie. Odnalazłem siebie takiego, jakiego nie znałem i jest to naprawdę przyjemne. Moim małym planem jest założenie rodziny, bo do tej pory nie było na to czasu.

Adam

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.