sobota, 27 kwietnia, 2024


Strona domowa > Piciorysy > Piciorysy: Opowiem wam o piciu

Piciorysy: Opowiem wam o piciu

Kilkakrotnie próbowałam się zabić, ale byłam zbyt pijana

REKLAMA

Mam na imię Michalina. Jestem uzależniona od substancji chemicznych zmieniających świadomość i nastrój. Od alkoholu, narkotyków, leków. Jestem trzeźwa od ładnych kilku lat. Przeszłam dwie zamknięte terapie odwykowe. Pierwszy raz – w1995r., drugi w2000r. Od tego czasu udaje mi się zdrowieć. Od dzieciństwa czułam się wyobcowana. W przedszkolu i podstawówce odbierałam świat i ludzi jak przez szybę. Byłam lubiana, ale tak naprawdę nie czułam z nimi więzi.

Mam dysleksję i dysgrafię. W tamtych czasach nie było to traktowane jako dysfunkcja, którą można leczyć. W miarę płynnie czytać nauczyłam się dopiero w szóstej klasie, z poprawną pisownią mam kłopoty do dziś. Niby wiedziałam, że lepiej myślę od kolegów w klasie, że jestem inteligentniejsza, że mam ogromną wiedzę wyniesioną z inteligenckiego domu, o historii sztuki, o teatrze, przyrodzie, o historii -tej w szkole zakłamywanej: AK, Piłsudski, Katyń. Ale nie przekładało się to na oceny. Ledwo przełaziłam do następnej klasy. Jechałam na fatalnej opinii, większość nauczycieli mnie tępiła i upokarzała.

Opowiadam o dzieciństwie tak szczegółowo, bo wtedy rozrastały się moje kompleksy. Poczucie własnej wartości leciało na łeb na szyję. Bardzo, ale to bardzo chciałam przystawać do reszty świata, lecz czułam się „inna”. No i stało się. Niespodziewanie znalazłam…

… Lek na całe zło

W ósmej klasie przed jakąś prywatką wypiłam cztery piwa, sama w domu. Błyskawicznie ulotniły się kompleksy, nieśmiałość. Poczułam się gwiazdą towarzystwa. Dzisiaj wiem, że to był moment, który zadecydował o moim uzależnieniu. Znalazłam protezę.

Mając 14 lat, piłam już kilka razy w tygodniu. Bez większych konsekwencji. Rodzice posłali mnie do żeńskiego liceum sióstr prezentek. Zbieranina niegrzecznych dziewczynek, których normalne licea nie chciały. Wagarowałam. Zaczęły się pierwsze doświadczenia z narkotykami. Pierwsze randki z niegrzecznymi chłopcami od ojców pijarów.

W drugiej klasie zaszłam w ciążę. Euforia! Siostry natychmiast wylały mnie ze szkoły. Wzięliśmy ślub. Mając niecałe 17 lat, zostałam matką. Zostawiliśmy córkę u moich rodziców w Krakowie i ruszyliśmy w Polskę.

Zaczęła się równia pochyła

Hubert, mój mąż, dostał się do Filmówki w Łodzi na operatorkę. Weszłam w środowisko filmowe, facetów dużo starszych, mocno rozpitych, beztrosko balujących. Totalnie mi te składy imponowały, ten ich styl życia. Wóda lała się strumieniami od rana do rana. Byłam młoda, piękna, czułam się pożądana. Jeszcze miałam mocną głowę, więc wlewałam w siebie litry gorzały. Wszyscy byli zachwyceni, że taka młoda laska i taki kompan do picia.

Oczywiście były też pijackie romanse. Pierwsze skandale. Pierwsza izba wytrzeźwień, pobyty na dołku, rozbite samochody. Ale gorszy był strach i poczucie winy. Więc aby się wyluzować, błyskawicznie upijałam się ponownie. I znowu czułam się gwiazdą, znowu otaczali mnie kumple. Uważaliśmy, że to my jesteśmy elitą, a reszta to banda frajerów. Nie mogłam dostrzec, że mam problem.

Całe środowisko chlało identycznie

Na ciężkim kacu po jakiejś rozróbie powtarzaliśmy sobie, że nic się nie stało. Nie byliśmy przecież wczoraj na dworze królowej angielskiej, tylko między nami, pijusami. Dawaliśmy sobie nawzajem alibi i znowu można było uchlać się ze spokojnym sumieniem. Tak to trwało z pięć lat.

Przeniosłam się do Warszawy, uczyłam się tkactwa artystycznego. Z łatwością typową dla alkoholika błyskawicznie weszłam w środowisko warszawskiej bohemy. Artyści, pseudoartyści, aktorzy, filmowcy, życiowi popaprańcy.

Wieczna zabawa.

Ale moje picie i ćpanie stawało się dramatyczne. Byłam już ciężko uzależniona. Traciłam kontrolę nad życiem. Żyłam w świecie iluzji i zaprzeczeń, wciąż uważałam, że nie jestem alkoholiczką. A czemu piję? Bo jestem nieszczęśliwa. Relacje z ludźmi pogarszały się z każdym dniem. W końcu zostałam sama. Przyjaciele mieli serdecznie dość, nawet ci od kielicha. Picie ze mną stało się dla ludzi koszmarem. Upijałam się błyskawicznie, spadałam pod stół, obrażałam ludzi, demolowałam cudze mieszkania. Rzucałam się na obcych facetów.

Wpadałam w regularne ciągi alkoholowe – po kilka tygodni, a potem – miesięcy. Kończyłam dopiero, gdy mój organizm nie przyjmował więcej alkoholu.

Rzyganie, biegunki, zdychanie

Nie chciałam żyć, nie chciałam dłużej cierpieć. Nie mogłam już pić, ale też nie mogłam żyć bez alkoholu. Nienawidziłam siebie, tego, co wyprawiam. Nie widziałam wyjścia z matni. Byłam zbudowana ze strachu, wstydu, poczucia winy. Straciłam szacunek do siebie. Kilkakrotnie próbowałam się zabić, ale byłam zbyt pijana. Raz prawie mi się udało, ale po kilku dniach śpiączki lekarze cudem przywrócili mnie do życia.

Nie myślałam o rodzinie, o córce, o mężu. Alkoholizm wyjałowił mnie. Przez wódę straciłam w końcu wszystko. Mąż miał dość i odszedł, córka nie chciała mnie oglądać. Zostałam z moją chorobą bez środków do życia, bez nadziei.

Sięgnęłam dna

I wtedy zrozumiałam, że sama sobie nie poradzę, że muszę poprosić o pomoc. Zgłosiłam się do Ośrodka Terapii Uzależnień w warszawskim szpitalu na Sobieskiego. Ośmiotygodniowa terapia zamknięta. To była wielka ulga, gdy dowiedziałam się, że nie jestem zła, tylko chora. A jak chora, to mogę się leczyć. Pierwszy raz od lat doświadczyłam nadziei, że mam szansę odbudować swoje życie. Na Sobieskiego dostałam w pigułce wiedzę o uzależnieniach. Posługuję się nią, aby wytrwać w trzeźwości, nauczyć się normalnie żyć.

Ta terapia to był prawdziwy cud

Prawdziwy dar niebios. Pomimo różnych schodów, z którymi się borykałam w procesie zdrowienia, dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że jestem osobą szczęśliwą. Cieszę się życiem każdego dnia. Odbudowałam relacje z córką, odzyskałam przyjaciół, szacunek do siebie. Jestem znów wiarygodna. Pozbyłam się większości kompleksów, ufam sobie i wiem, że moi bliscy mi ufają.
za:wyborcza.pl/Michalina Taczanowska

Ciekawe artykuły z sieci

One thought on “Piciorysy: Opowiem wam o piciu

  1. Ośrodek bardzo może pomóc,to prawda. Moja znajoma leczyła się w ośrodku Medox w Nowym Modlinie. Tam otrzymała świetną terapię. Ogólnie ośrodek w cichym spokojnym miejscu. Bardzo jej to pomogło .cieszymy się wszyscy że z tego wyszła.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.