Strona domowa > Piciorysy > Piciorys. Chciałem mieć dzieciństwo….

Piciorys. Chciałem mieć dzieciństwo….

Chciałem mieć dzieciństwo w którym ojciec wracał pijany z pracy, chciałem go widzieć gdy wypada z auta gdy zajeżdża pod dom. Chciałem matkę która krzyczy, która nie przytuli. Chciałem się napić w trupa mając 14 lat, chciałem być sprawiającym kłopoty dzieckiem. Chciałem aby ojciec ganiał mnie po wywiadówce z pasem. Chciałem aby się powiesił, chciałem potem pijącą matkę.

REKLAMA

Chciałem w 6 klasie palić papierosy na szkolnym boisku, chciałem uciekać z lekcji, chciałem aby ksiądz na lekcji Religi uderzył mnie krzesłem gdy nie odmawiałem modlitwy. Chciałem iść do internatu, chciałem tam ćpać najpierw marihuane potem amfetamine, chciałem powtarzać klasę w zawodówce z powodu mojego ćpania. Chciałem stracić dziewczynę którą kochałem bo byłem najebany i naćpany, chciałem zrobić jej wielką przykrość i podczas gdy śpiewali sto lat na jej oczach zacząć całować siedzącą zamiast po mojej prawej stronie swoją dziewczynę to po mojej lewej koleżankę z klasy. Chciałem wyjechać do Niemiec aby zarobić pieniądze które potem wydałem na amfetaminę, chciałem ćpać dwa lata praktycznie non stop amfetaminę, wydawać pieniądze z renty po ojcu na 50 gram amfetaminy, starczało na dwa tygodnie dobrego ćpania, jak coś się udało odsprzedać to na miesiąc ćpania wystarczyło.

Chciałem jeździć naćpany autem po mieście, nieraz pół Polski zjeździć na ostrym haju. Chciałem potem poznać dziewczynę z którą mogłem pić i ćpać amfetaminę aby potem uprawiać dziki seks. Chciałem aby się okazało że jest zwykłą szmatą i oprócz mnie jest ktoś drugi, oprócz tego chciałem aby ona była również lesbijką. Chciałem aby mocno złamała mi serce, chociaż nie wiem czy to serce nie było tylko najebanym i naćpanym sercem. Chciałem dojść trochę do siebie, poznać już byłą żonę, chciałem jeździć z nią na dyskoteki i ze znajomymi aby się naćpać, zjeść pare dropsów. Potem przestałem ćpać, no może raz na rok sie jeszcze zdarzało coś typu amfa lub mefka. Chciałem ślubu, wspaniałego ślubu na sto osób, chciałem się najebać po wszystkim i pić kolejne cztery dni przy okazji udając że wszystko jest okej przecież wszyscy tak piją, przecież wszystko ogarnąłem.

Chciałem dziecka, cudownego dziecka, kochanego dziecka. Chciałem się najebać gdy się urodziło no bo jak to pępkowego nie wypić. Chciałem pojechać najebany do szpitala aby zawieźć żonie laktator. Chciałem opiekować się swoim dzieckiem, udawało się to ale co jakiś czas nie można było na mnie liczyć. Odcinałem się do betonu gdy tylko praca mi pozwalała. Chciałem pić co weekend przecież wszyscy dookoła to robią. Chciałem żony która po ślubie powiedziała że jest aseksualna, chciałem jej pomóc, wizyta u seksuologa. Pierwsza wspólna druga już tylko ona. Wyszła z płaczem mówiąc że wiecej tam nie pójdzie. Teraz wiem że i ona była dorosłym dzieckiem alkoholika, wyłączone emocje o seksualności nie wspominając. Chciałem aby zjebać każde wakacje, każde święta leżąc na drugi dzień na wielkim kacu. W wakacje nieraz ciąg trwał 4 dni, zależy ile wolnego było. No bo wszyscy znajomi tak wakacje spędzają. Chciałem normalnie pracować jako kierowca ciężarówki, nigdy pod wpływem za kółko nie wsiadałem. Ale co z tego jak każdy weekend do betonu. Chciałem zawsze się wyprowadzać z domu po każdym chlaniu gdy emocje gdzieś jakieś się przebijały że coś jeszcze oprócz mnie jest coś nie tak. Na co dzień emocjonalny, uczuciowy i inteligentny facet. Zawsze uśmiechnięty. Ale ten uśmiech to była moja obrona, wypieranie się rzeczywistości.

Chciałem płakać po psychoterapii po której nie piłem z 7 miesięcy z powodu niezrozumienia żony. Nie poszedłem to psychoterapeuty uzależnień, stwierdziłem że problem jest z emocjami i nimi się zajmowałem z około rok czasu świetnie przy tym manipulując Panią psycholog. Chciałem sobie z tym poradzić. Chciałem się najebać 1 listopada. Dostałem przyzwolenie żony, no skoro parę weekendów wcześniej wypiłeś flaszkę z kolegą w domu i twierdzisz że nad tym panujesz to proszę, wszystko jest dla ludzi. Na drugi dzień emocje poszybowały. SMS do żony „co ja właściwie od Ciebie dostaje?” i rozpętałem piekło (teraz wiem że żona też potrzebowała terapii DDA, miała na sobie skorupę, bez emocjonalności, a ja tak chciałem by była uczuciowa i ciepła).

Chciałem by mi zaufała po ostatnich spieprzonych wakacjach, zrobiła to. Teraz coś w niej pękło, powiedziała że zaraz się zabije(była trzeźwa). Powstrzymywałem ją aby nic sobie nie zrobiła a gdy zauważyłem że trochę się uspokoiła wyszedłem dalej chlać, chlałem z 6 dni non stop. Chciałem wrócić do domu, chciałem płakać, bardzo często płakałem po alkoholu. Wiedziałem że sam sobie nie poradzę, odtrucie z pomocą lekarską i tydzień dochodzenia do siebie, przy okazji decyzja o rozwodzie, niby obopólna choć ja chyba do tej pory nie wiem co robię. Dużo czytania na temat alkoholizmu, parę konsultacji, jakiś zaleceń. Stwierdziłem żę okej, mam świadomość że jestem alkoholikiem. Będzie dobrze.

Chciałem po dwóch miesiącach coś wypić, przecież wiem że nie mogę dużo. Tak do spania 0.2 żołądkowej, raz, drugi, trzeci, jest okej panuje nad tym. W miedzy czasie targały mną emocję dotyczące wyprowadzki z domu. Przyszły święta bożego narodzenia, syn był u mnie pierwsze dwa dni, potem go odwiozłem i mówię wypiję coś z gośćmi i poszło, znowu brak kontroli i ciąg 4 dni. Dzisiaj dochodzę do siebie. Jest 1 styczeń 2019 roku. Nie mam żony, kontakt z dzieckiem ograniczony. Siedzę i łzy i ciekną po policzkach. Tak tego właśnie chciałem. 11 lat wspólnego życia z żoną, wspaniałą kobietą i z 6 letnim synem. Takiego życia chciałem. Chciałem być alkoholikiem. 34 letnim jeb***m alkoholikiem.

Przepraszam za błędy gramatyczne i składniowe. Tekst napisany pod wpływem chwili. Nie sprawdzam go bo zacznę poprawiać i nic z tego nie wyjdzie.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.